czwartek, 23 lutego 2017

Pomyślne wieści.

   Z radością pragnę Wam zaprezentować kolejnego sponsora. Do grona naszych dobroczyńców dołączyła pierwsza firma z branży medycznej, a dokładniej gabinet fizjoterapii Omni Fysio o ugruntowanej pozycji na rynku, prowadzony przez moich kolegów po fachu, choć nie wiem czy słowa "kolegów" w tym przypadku trochę nie nadużywam. Bo chociaż zarówno oni, jak i ja wykonujemy swój zawód najlepiej jak potrafimy, to nie potrafię oprzeć się wrażeniu, iż mógłbym się od nich jeszcze sporo nauczyć. Po więcej szczegółów zapraszam do zakładki 'Sponsorzy' oraz do odwiedzenia ich strony internetowej.

http://www.omnifysio.com/

poniedziałek, 20 lutego 2017

Wszystko gotowe...

... no prawie... Ale po kolei...

   Od mojego ostatniego wpisu z aktualnościami minęły już prawie trzy miesiące. Wiem, że myślicie, iż Was zaniedbuję. Ale chociaż z pozoru tak to wygląda, to wcale tak nie jest! Brak doniesień z frontu nie jest także wynikiem tego, iż mało lub zgoła nic ciekawego się nie dzieje. Jest dokładnie odwrotnie - dzieje się naprawdę sporo! Nasze przygotowania wkroczyły w przedostatnią, decydującą fazę (po niej już tylko logistyka związana z pakowaniem i wysyłaniem bagażu), co wiąże się z koniecznością ogarnięcia mnóstwa tematów jednocześnie, tak by przy tym wszystkim mieć jeszcze czas na normalne codzienne sprawy związane z rodziną, pracą i zwyczajnym życiem. Dlatego tak trudno było mi znaleźć tych kilka chwil na napisanie niniejszego posta. W takim razie nie przedłużając niepotrzebnie tego wstępu, postaram się Wam, drodzy Czytelnicy, w kilku następnych zdaniach zrelacjonować w telegraficznym skrócie najistotniejsze fakty.

   Otóż w zasadzie skompletowaliśmy sprzęt, którego lista w moim przypadku ma 154 pozycje. I to licząc takie rzeczy jak np. apteczka jako jedną sztukę bez wyszczególniania ich zawartości. Jest więc tego całkiem sporo. I gdyby nie fakt, iż Piotrek wciąż jeszcze nie ma swojego roweru, do nabycia pozostałoby nam zaledwie kilkanaście drobiazgów, których kupno z różnych względów musimy odłożyć do ostatnich dni przed wylotem (np.: krem z filtrem czy doładowanie telefonu satelitarnego), albo też kupimy je już na miejscu w Australii (np.: papier toaletowy, żywność). Ukoronowaniem gromadzenia ekwipunku wyprawowego była moja wizyta w niedzielę 11 grudnia w warszawskiej firmie Velove, podczas której wreszcie odebrałem swojego "grubasa". Od tego czasu stoi u nas w domowej bibliotece na honorowym miejscu, gdzie poddawany jest drobnym, acz niezbędnym usprawnieniom. W marcu czeka nas jeszcze jeden wyjazd do Velove, celem wprowadzenia drobnych modyfikacji w pierwotnej konfiguracji roweru połączony z odwiedzinami w białostockiej firmie Crosso, która ofiarowała nam swoje sakwy.

Mój Surly Wednesday

   Końcówka stycznia i początek lutego upłynęły nam na załatwianiu formalności takich jak wizy wjazdowe do Australii, pozwolenia na wjazd na szlak Canning Stock Route (potrzebne są dwa, wydawane przez niezależne od siebie instytucje - jedno na część szlaku pomiędzy studniami 16., a 39. i drugie na odcinki pomiędzy studniami 5., a 15. oraz 40. a 51.), bilety na autobus z Darwin do Halls Creek, no i na koniec bilety lotnicze. Całe to zamieszanie szczęśliwie już za nami! A wierzcie mi - głowa może rozboleć gdy się to wszystko dogrywa, analizuje, konsultuje poprzez Bałtyk i wreszcie klepie "na sicher". Koniec końców nasza podróż do Australii wygląda następująco:

01-08-2017 Warszawa 9:50 - Kopenhaga 11:10
(Piotrek oczywiście nie poleci ze mną z Warszawy, lecz dojedzie pociągiem do Kopenhagi i spotkamy się dopiero na lotnisku)
01-08-2017 Kopenhaga 12:30 - Singapur 6:30 +1
02-08-2017 Singapur 8:30 - Darwin 14:45

W Darwin zostajemy na noc i 3 sierpnia o  7.25 wsiadamy do autobusu Greyhound, który po około piętnastu godzinach jazdy dowiezie nas do Halls Creek - miejscowości z której już rowerami ruszymy na szlak. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to po siedmiu tygodniach rozpoczniemy w Perth naszą drogę powrotną do domu według poniższego planu:

18-09-2017 Perth 17:10 - Singapur 22:35
18-09-2017 Singapur 23:50 - Kopenhaga 6:25 +1
(tu pożegnam się z Piotrkiem, który do domu pojedzie już transportem naziemnym)
19-09-2017 Kopenhaga 8:00 - Warszawa 9:20


   I na koniec podzielę się jeszcze z Wami niemiłą przygodą, która spotkała mnie w ubiegłym tygodniu. Otóż po przekalkulowaniu kosztów związanych z wynajęciem na cały czas naszej nieobecności telefonu satelitarnego (przy maksymalnym rabacie: 52 dni x 17,50 PLN/dzień = 910,00 PLN netto), doszedłem do wniosku, że korzystniej będzie kupić używany za 1.000,00 PLN + VAT (zresztą z tej samej firmy wypożyczającej - SupraSAT z Kielc) i po powrocie go spylić choćby za 500,00 PLN (a pewno sporo więcej jeśli go nie uszkodzimy), niż wypożyczać. Dogadałem więc szczegóły i oczekiwałem przesyłki. Gdy po kilku dniach kurier DPD dostarczył oczekiwaną paczkę, jej stan zewnętrzny wzbudził moje obawy.


Postanowiłem więc proces rozpakowywania udokumentować fotograficznie, co okazało się być dobrą decyzją, gdyż w uszkodzonej przesyłce było wszystko z wyjątkiem samego aparatu. Paczka została gdzieś po drodze splądrowana. Całe szczęście, że nadawca ubezpieczył ją na sporą kwotę. Niestety skradziony egzemplarz był jedynym wycofanym z wypożyczania i przeznaczonym do sprzedaży jakim dysponowała firma SupraSAT. Póki co, mamy więc ładowarki (sieciową i samochodową), futerał, zapasową baterię, a nawet antenę, gdyż złodziej widocznie nie wiedział, iż telefon satelitarny jest wyposażony w masywną i sporą zewnętrzną antenę, która była na czas transportu zdemontowana i ostała się w pudełku wraz z resztą akcesoriów. Tak czy inaczej jesteśmy teraz w kłopocie, który miejmy nadzieję nie potrwa długo, gdyż niezwykle sympatyczny, życzliwy i fachowy Pan Łukasz Zaborowski z firmy SupraSAT bardzo się całą tą niefortunną sytuacją przejął i ze swej strony obiecał dołożyć wszelkich starań by dla nas skończyła się ona pozytywnie i bez uszczerbku. A rynek wtórny tego typu urządzeń praktycznie nie istnieje, więc trafienie kolejnej okazji może nie być wcale takie łatwe... Gdyby natomiast, ktoś z Was natknął się w necie na używany telefon satelitarny Iridium 9505A będący w świetnym stanie lecz bez anteny i do tego w super okazyjnej cenie, to bardzo proszę o kontakt. Na poniższym zdjęciu skradziony egzemplarz na dzień przed wysyłką:

Skradziony Iridium 9505A