O nas

Nazywam się Marcin Węgrzyk. Urodziłem się dosyć dawno temu, bo w 1972 roku. Szczenięce lata przeżyłem w Chorzowie, by w 1984 roku przeprowadzić się do Rybnika, z którym jestem związany do dziś: tu mieszkam i pracuję. Tu poznałem moją kochaną żonę Olę i tu dochowałem się dwójki wspaniałych dzieciaków: Majki i Tomka. Na rowerze bez bocznych kółek nauczyłem się jeździć w wieku czterech lat i od tamtej pory jest to mój ulubiony sposób rekreacji, którym przy każdej sposobności zamęczam najbliższych. Dość powiedzieć, że mój pięcioletni syn potrafi bez specjalnego marudzenia pokonywać dzienne dystanse rzędu osiemdziesięciu kilometrów! I to na rowerku bez przerzutek!

Z moimi szkrabami na Lubartowskim Święcie Roweru
W czasach licealnych, gdy zacząłem się usamodzielniać, po raz pierwszy pojawiły się w mojej głowie marzenia o dalekich podróżach i odwiedzaniu egzotycznych miejsc. Niekoniecznie rowerem. Potrafiłem całymi godzinami przesiadywać nad szkolnym atlasem geograficznym, snując plany moich przyszłych podróży. Czasy były jakie były i zdawałem sobie sprawę, że z realizacją łatwo nie będzie, a marzenia najpewniej pozostaną mrzonkami. Dosyć szybko w snutych wizjach czekających mnie wojaży, swoje poczesne miejsce znalazła Australia, kraj z którego w czasach biedy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych otrzymywaliśmy pachnące innym światem paczki słane przez przyjaciółkę mojej Mamy. W paczkach tych oprócz łakoci i pewnie innych artykułów pierwszej potrzeby, ciocia Władzia (jak ją zwaliśmy i do dzisiaj zwiemy) przysyłała nam wspaniale ilustrowane albumy i książki przedstawiające dzikie piękno tego odległego kraju. Mniej więcej w tym samym czasie przeczytałem po raz pierwszy książkę "Poczta do Nigdy-Nigdy" Lucjana Wolanowskiego, która wraz ze wspomnianymi albumami spowodowała, iż pokochałem gorącą miłością ten spalony słońcem kontynent. Minęły lata i, jak to bywa, życie zweryfikowało młodzieńcze marzenia, choć, muszę to uczciwie przyznać, z moimi obeszło się niezbyt okrutnie -  mam to szczęście, że całkiem sporo z nich udało mi się zrealizować! W tym dwa największe: odwiedzenie Australii oraz wolność i swobodę podróżowania jaką daje tylko rower. Na Antypodach spędziłem już wakacje trzykrotnie, a od kilku lat etapami objeżdżam rowerem naszą piękną Ojczyznę (o czym nieco więcej tutaj).

No i w końcu nadszedł czas by te dwie miłości połączyć i urzeczywistnić marzenie przejechania rowerem jakiejś części Australii. I tu wybór był już prosty: jako, że będzie to pewnie jedyna w moim życiu okazja na taki wyjazd, nie powinien on pozostawić uczucia niedosytu. Trzeba więc wybrać najbardziej wymagający, a będący w realnym zasięgu szlak! Canning Stock Route był jedyną opcją...

email: mahawatar@gmail.com
telefon: +48 602 211739


Nazywam się Piotr Łupiński i urodziłem się nie tak dawno temu, bo w 1978 roku :). Do 23 roku życia mieszkałem w Radlinie na Górnym Śląsku. Na początku lat dziewięćdziesiątych jako nastolatek rozpocząłem przygodę z kolarstwem górskim, które to uprawiałem namiętnie w wolnych chwilach pomiędzy szkołą i siatkówką, z której w tamtych latach słynął Radlin. Tak, ale to było jakieś trzydzieści kilogramów temu...

Potem były studia i cztery lata spędzone we Wrocławiu, aż w końcu w 2005 roku los rzucił mnie na niziny południowej Szwecji i kolarstwo górskie naturalnie ustąpiło miejsca szosowemu...

Mieszkam tu z żoną Celiną oraz dwiema córkami: Zuzanną i Emilią. Pracuję w wyuczonym zawodzie fizjoterapeuty, który zarazem jest moją pasją i może to być pewnego rodzaju atut w sytuacji gdy dwóch facetów w okolicach czterdziestki porywa się na taką przygodę... Jeśli miałbym się pochwalić jakimś rowerowym osiągnięciem to udało mi się ukończyć w tym roku Vätternrundan, czyli trzysta kilometrów na rowerze dookoła drugiego co do wielkości jeziora w Szwecji (film 1/2 i film 2/2). Dla kogoś mieszkającego poza Szwecją może wydawać się to nie lada osiągnięciem, ale dla tubylców to w miarę popularne zawody i kilkanaście tysięcy Szwedów robi to co roku. Za to CSR rowerem... O ile mi wiadomo, nikt z tego pięknego kraju jeszcze tego nie dokonał.

e-mail : piotr.lupinski@hotmail.com
telefon: +46 709746199

   Gdyby któryś z naszych miłych Czytelników zechciał finansowo wspomóc nasze przedsięwzięcie, to poniżej podajemy sposoby jak to zrobić. Ze swej strony zobowiązujemy się odwdzięczyć w wybrany przez darczyńcę sposób, o czym nieco więcej tutaj.

Wpłaty z Polski:
PLN: 28 1140 2004 0000 3302 7529 1726

Wpłaty ze Szwecji:
SEK: 4215 18 48 473
SWISH: +46709746199

Wpłaty z reszty Świata:
EUR: PL95 1140 2004 0000 3712 0317 9132
PayPal: paypal.me/Mahawatar 
 
Dziękujemy za każdą złotówkę!

A to my dawno temu... Od lewej: Marcin, Anka (siostra Marcina) i Piotrek

2 komentarze:

  1. Chłopaki, uaktualniajcie stronkę. CSR przejechał rowerem Mateusz Waligóra.
    A wiem, że o tym wiecie, bo dzisiaj spotkałem w Annopolu Marcina jadącego rowerem do Puław. Pozdrawiam i życzę sukcesów. :)

    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się ale w naszym tekście jest mowa o tym,że nikt ze Szwecji tego jeszcze nie zrobił... Pozdrawiam!

      Usuń